Alinka zapatrzyła się na kolorowe
lampki. Wiele balkonów było ładnie oświetlonych od świąt, w niektórych oknach
migała choinka. Po ulicach chodziło dużo mniej ludzi niż zazwyczaj. Raczej ci,
którzy musieli gdzieś się przemieścić, zrobić szybkie zakupy po pracy czy wyjść
z psem. Chociaż jednak było już po świętach, wciąż czuło się w powietrzu, że to
jeszcze nie koniec uroczystości. Zbliżał się przecież sylwester, zaczynały już
latać petardy, z których cieszyły się małolaty, a ogromnie stresowały
zwierzaki. Mimo wielu akcji, choćby: „Nie strzelam w sylwestra”,
amatorów tej rozrywki było bardzo wielu. A i sama Alinka lubiła przecież popatrzeć
na ładne światełka na niebie… chociaż sama bała się wziąć do ręki nawet zimnych
ogni. ;)
Niedawno spadł śnieg i świat na moment
zrobił się trochę piękniejszy. Ośnieżone i oblodzone gałązki drzew przypominały
bajkowe krainy, a i ciemne grudniowe dni jakby trochę pojaśniały. Alinka zastanowiła
się, czy to właśnie ta zimowa aura nie dodaje magii bożonarodzeniowym świętom. Chyba
łatwiej poddać się ich atmosferze, gdy wokół jest czysto i jasno, chociaż
mroźno – a nie szaroburo, jakby zima nie zdążyła posprzątać przed świętami. Nawet
niewiele śniegu inaczej współgra z świątecznymi lampkami, myślała dalej Alinka.
Poza tym odbijający światło gwiazd śnieg trochę rozprasza ciemności, tak bardzo
dołujące wiele osób. Zdarzyło jej się kiedyś napisać tekst na temat zwalczania depresji.
Sama wzięła sobie do serca własne zalecenia, a jednym z nich było właśnie
dostarczanie sobie światła. Machnęła ręką na rachunki (no, w granicach
rozsądku, ale jednak) i zmieniła żarówki w pokoju na trochę mocniejsze, po czym
pilnowała, by nie siedzieć w ciemnym pokoju, jedynie przy małej lampce. To dobre,
gdy siedzi się z kimś, myślała, dalej idąc przed siebie. Jednak pojedynczy człowiek
może poczuć się w takiej atmosferze gorzej, a nawet zupełnie źle.
Teraz jednak, chociaż wyszła z pustego
mieszkania w ciemną noc – była wszak siedemnasta – uśmiechała się do siebie i
cieszyła otoczeniem. Z daleka mignął jej sąsiad, o którym opowiadała Zosia. Uśmiechnęła
się jeszcze szerzej i szybko poszła dalej. Zaczynała już dostrzegać po
przeciwnej stronie ulicy zarys ciemnej postaci. Postać zbliżyła się szybko i
złapała Alinę za ręce, a wtedy wokół zrobiło się jasno i ciepło, niczym w
środku wiosennego dnia…
Pięknie :)
OdpowiedzUsuń