poniedziałek, 12 czerwca 2017

Odchudzanie męża

Tydzień temu mój mąż rozpoczął dietę. Dodatkowo zbiegło się to z decyzją o odchudzeniu Fruzi, która naprawdę zaokrągliła się zbyt konkretnie i czas najwyższy, by coś z tym zrobić. Dwie diety, dwóch „pacjentów” – dzieje się. :D Trochę rykoszetem obrywamy ja i Kocio, choć kocur ma gorzej, bo koty mają niewyszukaną dietę „MŻ”, czyli zwyczajnie mniej żarcia. Miski są napełniane rzadziej i mniej obficie. Ja za to gotuję mężowi specjały, dokładnie wyliczone kalorycznie i glikemicznie, ale przynajmniej – w przeciwieństwie do Kocia – mogę zjeść, ile chcę. ;)

Dieta trwa dopiero tydzień, przed nami jeszcze trzy, ale proces jest dla mnie tak niesamowity, że postanowiłam opisywać go na oddzielnym blogu. Bo – ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu – dieta nie jest tak straszna, da się z tym żyć, może być nawet zabawnie (no dobrze, dla mnie bardziej). Ale doświadczenie jest bezcenne i naprawdę uważam, że warto się nim podzielić ze światem. Zainteresowanych zapraszam więc na stronę www.odchudzaniemeza.pl . I trzymajcie za nas kciuki, żeby się udało! :)

1 komentarz: