Prawie dwa lata mi
zajęło, żeby spróbować wrócić do bloga. Chociaż od samego początku był to mój
niezależny, niewymuszony przez nikogo pomysł, nie byłam w stanie kontynuować
tego projektu. W moim życiu zaszło tyle zmian, że nie sądziłam, że jest to
możliwe w życiu. Na przestrzeni lat dziesięciu – jeszcze, ale dwóch? Trudno mi
więc było podjąć jakikolwiek temat, gdy życie osobiste i zawodowe wirowało,
pulsowało, dynamicznie zakręcało, by znów pobulgotać i na chwilę przycichnąć...
Jedyną stałą są dwa koty. :) Tak, Kocio i Fruzia
mają się dobrze, chociaż mam wrażenie, że Fruzia przeszła/przechodzi podobną
ewolucję jak ja. No, może nie aż na tylu płaszczyznach, ale podobnie jak ja
musiała przystosować się do nowych sytuacji, które - chociaż dobre - stanowią
jednak zmianę, a mam wrażenie, że obu nam zmiany przychodzą niełatwo. Mniej
łatwo. :) Wyszłyśmy jednak z tego silniejsze, doroślejsze ;) – i może nawet
obie wyładniałyśmy. :P
W każdym razie życie powoli znów się stabilizuje,
nowości zaczynają być dniem codziennym, więc jest dobrze – i znów można zacząć
pisać. O tych zmianach, o planach na przyszłość, wciąż o koteckach. :) O Gąsce
i jej niesamowitych perypetiach. A także o placku z rabarbarem i – kto wie? – o
Google Analytics. :D
Cieszę się że znowu piszesz. Buziole dla Ciebie i reszty rodzinki 😙😙😙😙
OdpowiedzUsuń