Wciąż brak mi czasu na przygotowanie
porządniejszego wpisu. Chciałabym zamieścić tu recenzję pewnej książki, ale też
wiążące się z nią rozważania – prawie filozoficzne. J Niestety, wymaga to
dłuższej chwili skupienia, na którą obecnie mnie nie stać. Znów mam książkę,
która pochłania całą moją uwagę i wymusza pełną koncentrację na tym temacie.
Ale kiedy już kładę się wieczorem spać,
próbuję myśleć o czymś, by móc się zrelaksować. Ostatnio zrobiłam więc sobie
krótki ranking najzabawniejszych spotkań „w ciemno”, jakich sama doświadczyłam
lub o jakich opowiadały mi koleżanki. Kolejność losowa, ale może czytelnicy
wybiorą swoje ulubione historie? J
Dodadzą własne? J
Zapraszam do pisania komentarzy. J
Wiosenny
spacer
Klasyka gatunku. On zaprasza ją na
spacer. Jako trasę wybiera… Empik. „Później możemy pójść do MacDonalda”, dodaje
kusząco.
Kawa
z automatu
On proponuje spacer, a potem kawę. Kiedy
już obeszli całe CH Wileńska, podprowadza towarzyszkę pod automat z napojami i mówi,
żeby kupiła sobie wszystko, na co ma ochotę. I na co ją stać.
Przyjedź
do mnie
On pisze w mailu, że chętnie się spotka.
Podaje swój numer telefonu, by usprawnić kontakt. Jednak gdy przychodzi do
konkretów, okazuje się, że ma czas jedynie dwa – trzy razy miesiącu, kiedy jest
w Warszawie. W pracy. „Podjedź pod ten biurowiec na ulicy XYZ i napisz smsa, że
jesteś, a ja wyskoczę na parę minut”.
„Żona
mnie nie rozumie”
Pan zaprasza panią na spotkanie, choć
nie ukrywa, że jest jeszcze w formalnym związku, ale „żona go nie rozumie,
wcale ze sobą nie śpią”. Umawiają się na herbatę w publicznej cukierni (a
dokładnie: w Pijalni Czekolady Wedel). Pan zamawia dwie herbaty i zaczyna
opowiadać o sobie. Ona parę razy próbuje się wtrącić, przerwać, zamówić coś
jeszcze – wszelkie próby spełzają na niczym. Pan odgania kelnerki i lekceważy wszystkie
oznaki, że ona też być może chciała w tej rozmowie uczestniczyć. Po pierwszej
godzinie ona próbuje skończyć spotkanie, ale jej kultura skutkuje tym, że
kończy się ono dopiero półtorej godziny później. Kiedy oboje wstają od stolika
(on zapłacił za dwie herbaty! W Wedlu…), ona wie, że też go nie rozumie.
Na koniec dodatkowy konkurs: ile lat
mieli randkujący panowie? J
Bardzo fajny temat. Nie wiem, czy oglądałaś Beato film z 1972 r. ,,Ogłoszenie matrymonialne’’. W tym filmie, całkiem odwrotnie niż w życiu zupełnie normalny i sympatyczny mężczyzna szuka towarzyszki. Oj, trafiają mu się oryginały ! Odwrotnie, bo w realu, z tego co widzę częstokroć super babki poszukują facetów, a ci faceci ...... kiepscy jacyś. Poza tym śmieszni – te herbaty w pijalni czekolady rozwalają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa