niedziela, 10 sierpnia 2014

Pozytywne myślenie

Niedawno znajoma pomogła mi  w pewnej urzędowej sprawie, wykorzystując przy tym swoją fachową wiedzę. Żadna bliska koleżanka, po prostu się jakoś tam znamy. Dzięki niej miałam idealnie przygotowane dokumenty. Dziękując, wyraziłam się pochlebnie na temat jej zawodowych umiejętności, ale też i życzliwości. Ona odparła, że to nic takiego. Po chwili jednak złapała się za usta i mówi: „Ojej! Powinnam zaprzeczyć!”.

Nie po raz pierwszy obserwuję takie zachowania (również i u siebie). Kiedyś zrobiłam taki mały eksperyment. Kilku napotkanym koleżankom powiedziałam coś miłego na temat wyglądu. I jakie były reakcje? Przykładowo mówię: „Masz ładną fryzurę”. „A weź, nie pamiętam, kiedy byłam u fryzjera”. „Fajna bluzka”. „Ta? A to stary ciuch, sprzed roku, gdzieś w szmateksie kupiłam”. „Taka promienna dzisiaj jesteś”. „Oj, nie czepiaj się, nie zdążyłam się umalować, na zakupy szybko wyszłam”. I tak w ten deseń. J

Ciekawe, że faceci reagują inaczej. Najbzdurniejszy komplement potrafią przyjąć z godnością, często zresztą go nie zauważają – bo to przecież oczywistości. Nawet nie w sensie, że są zarozumiali. Mówię kumplowi, że dobrze wygląda w tej marynarce (bo naprawdę tak było). Najczęściej mówi „dzięki”, po czym przechodzimy do następnego tematu. Tymczasem kobieta nie dość, że zaprzeczy, to potem będzie dwa dni myślała, o co mi tak naprawdę chodziło, dlaczego jestem taka złośliwa – i dojdzie do wniosku, że powinna schudnąć. :P

Czasem oczywiście są komplementy trudne do udźwignięcia. Nie umiałam poradzić sobie z zachwytem pani, która na przystanku pochlebnie wyraziła się o moim  biuście. Nawet podziękować było mi trudno. ;) Ale abstrahując od ekstremów, na co dzień kobietom trudno wyzwolić się z tej presji fałszywej skromności, jaką często wpaja się małym dziewczynkom (czy wpajało, teraz jest ponoć inne wychowanie, bezstresowe). Miały siedzieć cicho w kącie, nie odzywać się, a już na pewno nie powinny mówić o sobie dobrze. To inni mają nas chwalić, a my jeszcze powinnyśmy mówić, że to nic takiego, przypadek… Jak potem dorosłe kobiety mają sobie radzić na rynku pracy? Jak podczas potencjalnej rozmowy w sprawie pracy przedstawiać się jako tę najwłaściwszą na dane stanowisko kandydatkę, skoro to „nie wypada”?

Dziewczyny! Nauczymy się cenić siebie i swoje umiejętności. Zacznijmy od drobiazgów. Jeśli ktoś chwali nasze ciasto, nie mówmy, że wyjątkowo nie wyszedł zakalec, albo że pół godziny skrobałyśmy spód i w zasadzie według przepisu powinno być dwa razy większe. (Ba, są takie mistrzynie, które stawiają obiad na stół i od razu mówią, że pewnie nie jest smaczny, no ale trudno… :D). Kiedy usłyszymy komplement, po prostu za niego podziękujmy. A jeśli wprawi nas w zakłopotanie i nie wiemy, co powiedzieć – wystarczy czasem się uśmiechnąć.

I bądźmy z siebie zadowolone. J


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz