Zosia postanowiła zmienić pracę. Jako że rynek był już nieźle
nasycony, zdecydowała, że przebije się dodatkowymi umiejętnościami. W związku z
tym zapisała się na studia i niedługo potem wrzuciła na popularny portal
ogłoszenie, że studentka szuka pracy. Liczyła na to, że uda jej się podjąć
jakiś staż, by zweryfikować nabytą wiedzę i podeprzeć to mocnym punktem w CV.
Słowo „studentka” miało zmylić potencjalnych pracodawców na etapie czytania
ogłoszenia – studentka, a więc tańsza, może uda się na niej nawet zaoszczędzić
podatku – a potem, jeśli któryś się zainteresuje i złoży konkretną propozycję,
nie będzie to już miało znaczenia. Bo studia jednak podyplomowe, bo wiek Zosi
już raczej niekwalifikujący jej do stażu (tak przynajmniej wynikało z
informacji w urzędach pracy) – a więc i do profitów z tego tytułu.
Słowo „studentka” przyciągnęło jednak innych amatorów. Do
Zosi pisali panowie, mniej lub bardziej bezpośrednio proponujący „układ” albo
po prostu sponsoring, czy jeszcze bardziej wprost – seks za pieniądze. Zosia
była nieco zdziwiona, jakoś nie wpadła na to, że ogłoszenie ze słowem
„studentka” może mieć takie konotacje. Pewnego wieczoru, na jakiejś babskiej
posiadówce, opowiedziała to swojej koleżance.
- A gdzie umieściłaś to ogłoszenie, na jakiej stronie? –
spytała Basia.
- No wiesz, na tym portalu z drzewkiem…
- To co się dziwisz? Przecież to darmowy portal.
- Nie no, rozumiem, aż tak naiwna nie jestem, wiem, że takie
sytuacje się zdarzają. Nie podałam na szczęście numeru telefonu, a maile łatwo
zignorować czy zablokować. Ale że na słowo „studentka” takie reakcje…
- Dziewczyno – powiedziała Basia – jak ktoś chce, kto
wszędzie znajdzie podtekst i zaproszenie. Posłuchaj, co kiedyś opowiadała mi
moja mama. Jej znajoma dorabia sobie sprzątaniem, więc poprosiła córkę, by
pomogła jej szukać klientów przez internet. Zamieściły więc ogłoszenie na tym
samym portalu, co wspominałaś, i jeszcze na jakichś lokalnych serwisach. I
pomału ludzie dzwonili, ta znajoma mojej mamy poznajdowała też klientów po
prostu w okolicy, i tak jakoś szło. Ale wiesz, jest na emeryturze, chciała
zarobić więcej, więc ogłoszenie wisiało i co jakiś czas ta córka jej odświeżała.
I kiedyś ta dziewczyna pomyślała, że może wyróżni jakoś to ogłoszenie. No bo
wiesz, wszędzie „Pani posprząta”, „Posprzątam” itepe itede. I wyróżniła…
- Co się stało? – zapytała przejęta Zosia, bo Basia zamilkła
i przez chwilę nie mogła opanować śmiechu.
- No wiesz, przyjeżdża ta córka do rodziców na obiad. A
rodzice coś się podśmiewają po kątach, to patrzą na nią i na siebie. Pyta, co
się stało. Oni, czy może odświeżała ogłoszenie mamy niedawno. „No tak, tak jak
się umawialiśmy, a coś się stało?”. W końcu ta mama zaczyna opowiadać:
„Wyobraź sobie, córciu, dzwoni telefon, numeru nie znam, więc
myślę, może ktoś szuka pani do sprzątania. I rzeczywiście, męski głos pyta, czy
dobrze się dodzwonił, czy pani sprząta. Tak, mówię, zgadza się. Na to pan, że
super, że potrzebuje właśnie. Ja pytam, na kiedy potrzeba, co konkretnie, w
głowie już się zastanawiam, ile powiedzieć za godzinę, a on nagle: Bo mam
jeszcze pytanie – czy pani się przebiera do sprzątania? Ja mówię, że tak, że
zawsze mam strój ze sobą. On na to: Ale jaki? A gdybym ja coś pani przyniósł…
to założy pani? Zdębiałam. A on jeszcze pyta: A posprząta pani w tym stroju za
sofą? Odpowiedziałam, że wszędzie posprzątam, ale że jednak przypomniało mi
się, że nie mogę w najbliższym miesiącu i się rozłączyłam. Dzwonił jeszcze
kilka razy, ale już nie odbierałam od niego. I tak siedzimy z tatą i myślimy,
coś ty, córciu, napisała w tym ogłoszeniu… I powiem Ci jeszcze, że tak
myślałam, że może trzeba było pojechać do niego i zobaczyć, co to za strój
proponuje. Pewnie by się strasznie zdziwił, jakby taką emerytkę jak ja
zobaczył… :D”
Córka tej pani podobno zamarła, a potem, gdy odzyskała głos
powiedziała rodzicom, jaką modyfikację wprowadziła do tego ogłoszenia o
sprzątaniu.
- Jaką, powiedz? – spytała Zosia, bo Basia wreszcie złapała
szklankę, by się napić, i przez chwilę nic nie mówiła.
- Ano taką. W tytule ogłoszenia wpisała: „Pani posprząta z
uśmiechem”.