niedziela, 13 lipca 2014

Przyjacielskie rady [Przy rowerach (8/10)]

Następnego dnia rano dostała sms-a od Daniela. Napisał jej, że córka jest chora, o czym zawiadomiła go Eks, więc wziął kilka dni urlopu i jedzie do dziewczyn. Dokładnie tak napisał: „Jadę do swoich dziewczyn”. Cóż. Odpisała kulturalnie, że życzy dziecku zdrowia i że czeka na wieści. Nie dostała odpowiedzi, ale i się jej nie spodziewała. Dziwiło ją bardziej uczucie ulgi, jakie na nią spłynęło. Choć może nie było to aż tak zaskakujące, biorąc pod uwagę całokształt. Nie musi podejmować szybko żadnej decyzji co do tej znajomości.
Wątpliwość była jedna, ale zasadnicza: czy mają szansę zbudować dobrą relację, czy warto temu poświęcać czas, czy też uniemożliwi to jego przeszłość? Lepiej było przemyśleć to porządnie teraz, zanim zaangażuje się zbyt mocno. A skoro już teraz widać, że mogą być problemy, to przyszłość nie rysuje się różowo. Przeciwnie. Na dodatek nie wiadomo, na ile on jest zainteresowany nowym związkiem, czy traktuje ją poważnie. A może szuka takiej przyjaciółeczki, ot, posłucha, łezkę obetrze, przytuli, buzi da, może coś jeszcze, a potem grzecznie pójdzie do domu i nie będzie głowy zawracać.
Kolejne dni upływały spokojnie. Gąska trochę oderwała się od tematu, zwłaszcza że Daniel się nie odzywał. Ona też nie pisała, a tym bardziej nie dzwoniła. Nie wiedziała, co się przecież tam dzieje, na ile Daniel jest zajęty i w czym mu przeszkodzi. Jednak wreszcie któregoś dnia we wtorek (a był to już piąty dzień od wyjazdu do córki) Daniel napisał, że Gosia już czuje się lepiej, on jest już w drodze powrotnej i czy mógłby przyjechać od razu do niej, porozmawiać. Spanikowała. Jakoś nie spodziewała się, że on tak szybko wróci, a jednocześnie wydawało się jej, że jego propozycja spotkania wiąże się z koniecznością podjęcia konkretnych decyzji, na które nie była przygotowana. Odpisała więc, że bardzo jej przykro, ale jest właśnie u rodziców, nocuje u nich i za późno, żeby zmieniać plany. Odpisał, że nie ma problemu, zadzwoni jutro i się zgadają.
„Okłamałam go”, pomyślała przerażona Gąska. „I to po to, żeby się NIE SPOTKAĆ. Co ja robię? I co mam dalej zrobić”? Szybko zadzwoniła do Zuzy, kątem oka patrząc na zegarek. Była siedemnasta, powinna już być w domu. Może będzie trochę zła, pewnie obiad albo co tam kobiety domowe robią, ale trudno. Muszą się jakoś zobaczyć albo chociaż chwilę pogadać, bo po prostu nie wie, co robić.
Zuzka na szczęście odebrała. Gąska szybko nakreśliła sytuację.
– I co mam teraz zrobić? Boję się, że on znowu będzie o tej swojej Eksi opowiadał. Nie wiem, co było jego córce, ale chyba coś poważnego, skoro musiał tam pojechać, i to tak szybko. A jeśli to będzie się powtarzać? A ta kobieta? Może ona wcale nie chciała się z nim rozstać? Zuzka, co ja mam robić?
– Wiesz… ale nie gniewaj się, mogę być szczera? – Spytała Zuzka.
– Jasne…
– Rozumiem, że ta baba może Cię wnerwiać. Ale mieszka daleko. Mówiłaś, że w Częstochowie, tak?
– No tak…
– No właśnie. A wy tutaj. Moim zdaniem powinnaś się za niego wziąć. Z tego, co mówiłaś, nieźle zarabia, alimenty by płacił tylko na jedno dziecko, byście finansowo dali radę. A ty byś wreszcie miała męża i żyła jak człowiek.
– Ale… Zuza! Ale ja nie wiem… może ona go wciąż kocha? Albo on ją? Tyle o niej opowiada? A ja bym chciała…
– Słuchaj – przerwała jej Zuzka. – Jak będzie z tobą, to mu nie pozwolisz, by o tamtej gadał. Kocha, akurat. Jakby kochał, toby się nie rozwiódł. A jak ciebie będzie miał na co dzień, będziesz mu gotować i się nim zajmować, to uwierzy, że kocha ciebie. A nawet jak nie, to myślisz, że inne pary mają inaczej i są zakochane po ślubie? Uwierz mi, powinnaś wyjść za niego za mąż. Postaraj się, dobrze ci radzę. A właśnie, a jego matka gdzie mieszka?
– We Włoszech… wyjechała tam po swoim drugie ślubie.
– No to dziewczyno, jeszcze się zastanawiasz? Lepiej nie mogłaś trafić. Nie dość, że daleko, to jeszcze wam kasy podeśle. Muszę kończyć, bo mamusia Wojtka właśnie idzie do nas, widzę ją z okna! Będzie dobrze, tylko się postaraj, pa!
Oszołomiona Gąska odłożyła słuchawkę. W ogóle nie myślała o Danielu w kategoriach męża do złapania. I w ogóle nie sądziła, że musi to robić. I w ogóle… w ogóle to sama już nie wiedziała. Chciała się z nim spotykać, związać może, ale chodziło jej o uczucie. To wszystko, o czym mówiła Zuzka, było może i słuszne, ale takie… pragmatyczne.
Pogrążona w niewesołej zadumie nad własną niedojrzałością aż drgnęła, gdy zadzwonił telefon. Spojrzała w panice, kto dzwoni. Uff, to Maciek. Kumpel,  z którym utrzymywała od wielu lat luźną, ale serdeczną znajomość, będącą dowodem na to, że istnieje czysta damsko-męska relacja. Czasem spotykali się ot tak, pogadać, a czasem konsultowali się w sprawach zawodowych (pracowali w pokrewnych branżach). I teraz właśnie Maciek dzwonił, by spytać, czy mogłaby mu sprawdzić kilka wątpliwości, jakie miał podczas tłumaczenia. Wysłał jej plik na maila.
– Nie ma sprawy, już siadam – powiedziała z uśmiechem do słuchawki.
– Dzięki. A w ogóle wszystko w porządku? – spytał Maciek. Znał ją na tyle, że jednozdaniowa wypowiedź już była sygnałem, że coś jest nie tak. On sam był raczej małomówny i preferował niespieszne tempo życia, ale nie przeszkadzała mu zbytnio jej wielomówność. Brak słowotoku był za to – jeśli nie niepokojący, to zwracający uwagę.
– W sumie.. to nie wiem. – Zaśmiała się krótko, starając nie dramatyzować.
– Jak chcesz, to powiedz. Może będę mógł coś pomóc…
Nie trzeba jej było dwa razy powtarzać. Streściła szybko swój problem z Danielem, koncentrując się głównie na tym, jak drażnią ją jego opowieści o Eks, i jak niepokoi się, że relacje między byłymi małżonkami nie są jeszcze zakończone.
– I co ja mam o tym myśleć? – zakończyła.
– Hmm… A nie możesz tego, co powiedziałaś mi, powiedzieć jemu?
– Jak to? – spytała szczerze zaskoczona Gąska.
– No, możesz krócej, ale pewnie nie dasz rady. – Zaśmiał się. – A poważnie, to po prostu mu powiedz. Skąd on ma wiedzieć, że nie lubisz słuchać tych historii? W sumie ja nie wiem, czy ja bym opowiadał nowej dziewczynie o poprzedniej… ale jakby mi powiedziała, że nie chce o czymś słuchać, tobym jej nie mówił.
– I nie obraziłbyś się na nią? – wpadła z pytaniem Gąska.
– A za co? – spytał szczerze zdumiony Maciek.
– No, że nie chcę słuchać… Może to dla niego ważne.
– Ale po co masz się do czegoś zmuszać? Powiedz mu, że nie chcesz, i już. A jak się obrazi, to będzie znaczyło, że coś w tym jest, albo że z nim jest coś nie tak, skoro się obraża. Tak czy tak, coś zyskasz.
– Maciu… Maciek, jesteś kochany. – Uśmiechnęła się do telefonu. On też się zaśmiał, słysząc, jak stara się pamiętać, że nie lubi, gdy zdrabnia się jego imię.
– Przecież nic nie zrobiłem. To jak możesz, sprawdź mi te zdania, bo to dla mnie dosyć pilne. A jak się spotkasz z tym gościem, to – oczywiście jeśli będziesz chciała – zadzwoń i powiedz, jak się udało.
– Jasne. Już siadam do kompa, zaraz będziesz to miał. Nerka!
– Trzymaj się, nerka.

Ta rozmowa dodała jej otuchy. Podśpiewując, usiadła przy komputerze. Szybko uporała się z plikiem Maćka i wysłała mu sprawdzony tekst. Reszta wieczoru upłynęła jej dużo spokojniej. Nie żałowała jednak, że odwołała spotkanie z Danielem i to nie dawało jej spokoju. Tak samo jak słowa Zuzy, które wciąż brzęczały jej w uszach…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz