„Cześć, wreszcie się ogarnąłem. To co, masz
chęć się spotkać?”. „Hej, fajnie, że się odzywasz. Kiedy i gdzie? :)”. „Jutro,
pojutrze?”. „Pojutrze, piątek będzie chyba lepszy. O dwudziestej przy Feminie?”.
„OK”.
Po ponad dwóch tygodniach milczenia wreszcie
się odezwał. Przez ten czas Gąska zdążyła się wyciszyć. Trochę straciła
nadzieję, że się jeszcze zobaczą, ale trochę też była zadowolona z jego
milczenia. Bo właściwie trochę obawiała się tego spotkania. Sama do końca nie umiała
ustalić przyczyny tego niepokoju. Wreszcie jednak postanowiła machnąć ręką i pójść
na żywioł. Zaszaleć i… nie myśleć, co będzie.
W tym nastawieniu udało jej się wytrwać do
piątku. Właściwie nawet, ku jej zdumieniu, nie kosztowało to specjalnie dużo
wysiłku. Z pewnością również dlatego, że miała dużo zajęć, zgromadziła też
wyjątkowo dużo prac domowych z obrzydliwym (dla niej) prasowaniem na czele. Więc
kiedy zadzwoniła Zuzia (wtajemniczona, a jakże!) i spytała o nastrój, Gąska ze
zdumieniem odkryła, że randka już dzisiaj! O rety, rety! ;)
Dopiero w autobusie pozwoliła sobie na
emocje. Na szczęście były to tylko same pozytywne uczucia. Cieszyła się na
spotkanie, pogoda dopisywała – czego chcieć więcej? Zastanowiła się przez
moment, o czym będą rozmawiać, gdzie pójdą… „Eee tam. Niech on się tym zajmie.
Co to, ja zawsze wszystko muszę?”. Wysiadała spokojna i zrelaksowana. Na zegarku
dochodziła dwudziesta, ale Daniela jeszcze nie było. Mimo to wyjęła już słuchawki
z uszu i zaczęła szukać w torebce lusterka. W tym momencie poczuła, że ktoś
objął ją z tyłu w pasie i jednocześnie cmoknął w policzek. Daniel! :))))
Okazało się, że chłopak przyszedł wcześniej,
ale poszedł do pobliskiej kwiaciarni po kwiatki. Dlatego nie było go w
umówionym miejscu, gdy przyszła. Podał jej bukiecik z uśmiechem i patrzył w
oczy, czekając na jej reakcję. Uśmiechnęła się więc oczywiście, choć
małodusznie przemknęło jej przez myśl, że świetnie, teraz będzie musiała całe
spotkanie z tym wiechciem chodzić. Dobrze chociaż, że bukiecik był mały… I
dobrze, że Daniel nie mógł czytać jej w myślach. „Ależ ja się paskuda robię”,
pomyślała. Odłożyła jednak refleksje na później, kiedy już będzie po spotkaniu.
A ono przecież dopiero się zaczęło. ;)
Daniel chyba naprawdę był w dobrym humorze. Ożywiony,
uśmiechnięty i te kwiaty… Zaproponował, żeby poszli w kierunku Starego Miasta,
a potem może gdzieś usiądą przy lampce wina czy na co będą mieli ochotę. Zadowolona, że przejął
inicjatywę, zgodziła się i poszli przed siebie. Początkowo w milczeniu, bo
jednak ruch na chodniku był spory, ale gdy tylko przeszli ruchliwe skrzyżowanie
i oddalili się nieco od głośnej ulicy, Daniel zaczął rozmowę. Spytał, co
porabiała przez ostatnie dni, ale Gąska pilnowała, by się nie rozgadać za
bardzo. Po pierwsze, nie wiedziała, o czym mówić. O pracy, o domu, o kocie? Nawet
za bardzo nie czuła potrzeby zwierzeń, ale wiedziała, że łatwo ulega swojemu
gadulstwu. Tym razem wolała się powściągnąć. Odpowiedziała więc uprzejmie, ale
zdawkowo i banalnie, i odbiła piłeczkę.
Daniel nie kazał się prosić. Chętnie opowiadał
o sobie i swoich pasjach, ale szybko przeszedł na inny temat. Okazało się
bowiem, że ostatni weekend spędził w Częstochowie, ze swoją córeczką. „U swojej
byłej”, przemknęło Gąsce przez głowę i wyostrzyła uwagę. Nie zauważył tego i
dalej opowiadał o Gosi. A jaka mądra, ładna i w ogóle, jak bardzo ją kocha i za
nią tęskni. A w ogóle to ma jej zdjęcie, może by chciała zobaczyć? Jasne, że
znała prawidłową odpowiedź, więc natychmiast wyjął telefon (ach, gdzie czasy,
gdy wyjmowało się albumy…) i zaczął jej pokazywać fotki. Gosia na szczęście
rzeczywiście była ładnym dzieckiem, więc Gąska mogła szczerze ją chwalić, czym
sprawiała Danielowi niewątpliwą przyjemność.
Na kilku zdjęciach Gosia była z mamą – tak w
każdym razie uznała Gąska, ale wolała się nie pytać. Nie była gotowa na rozmowę
o Tamtej. Nie chciała psuć sobie
wieczoru. Mimo to nie udało się od tego uciec. W naturalny sposób rozmowa
zeszła na relacje Daniela z jego eks. To znaczy, naturalnie było to dla
Daniela, ale Gąska postanowiła na razie tylko słuchać. Na takim zachowaniu jeszcze
nie straciła…
Więc słuchała o rozterkach mężczyzny. Chociaż,
czy mężczyzna się tak zachowuje wobec kobiety, z którą jest na randce? Bo chyba
to była randka…. Chociaż kiedy ma się więcej niż naście lat, to już nie używa
się takich określeń. Nieistotne. Ważniejszą kwestią było zorientowanie się w
jego układach rodzinnych i rozważenie, czy jej to odpowiada. Jeśli bowiem już
teraz ją to zastanawiało, to później może być tylko gorzej. Chyba że on
naprawdę chce mieć kontakty tylko z córką, ale pytanie, co na to Tamta.
Daniel w pewnym momencie zorientował się, że
dziewczyna się nie odzywa. Przerwał swoje opowieści i zapytał, czy ma ochotę na
drugą lampkę wina. Przez ten czas bowiem zdążyli usiąść w jednej z
staromiejskich knajpek. Kwiaty miła kelnerka wstawiła do wody, choć Gąsce
zależało na nich coraz mniej.
– Przepraszam, zanudzam cię… Pewnie za dużo mówię
o Gosi. Ale wiesz, bardzo ją kocham i teraz widziałem ją po długiej
nieobecności. I bardzo chciałem podzielić się z tobą swoją radością. Mam nadzieję,
że cię nie uraziłem, ale wiedziałaś, że mam dziecko…
– Wszystko w porządku, bardzo miło słuchać o
Gosi i jak o niej opowiadasz. To piękne. – Uśmiechnęła się. Mówiła prawdę.
Temat Gosi jej nie przeszkadzał… – Po prostu nie chciałam ci przerywać. Chętnie
napiję się jeszcze wina.
Koło północy była w domu. Daniel zamówił jej
taksówkę, za którą zresztą z góry zapłacił. Pożegnali się po koleżeńsku. Nie powiedział
nic na temat kolejnego spotkania, ale miała wrażenie, że teraz to już do niej należy
decyzja. „I co z tym fantem zrobić…?”, myślała, zmywając makijaż, zdejmując
biżuterię, potem ubranie i wchodząc do wanny. Miała ochotę poleżeć w ciepłej
wodzie i po prostu nie myśleć. Szybko jednak przekonała się, że to nie był
dobry pomysł, bo po prostu zaczęła zasypiać. Bezpieczniej było iść do łóżka.
Kładąc się spać, zerknęła jeszcze na telefon.
Wiadomość! Uśmiechnęła się i otworzyła smsa od Daniela. „Dzięki za cudowne
spotkanie! Jesteś wyjątkową kobietą, dawno nie rozmawiałem z kimś takim jak ty.
Mam nadzieję, że się niedługo zobaczymy. Śpij dobrze :*”. Uśmiechnęła się
jeszcze raz i odpisała tylko „Dobranoc :)”. I poszła spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz