Z zainteresowaniem przeczytałam tekst Powrót Króla
lub upadek Rzeczypospolitej. Autor bardzo celnie odwołuje
się do konkretnych faktów historycznych z dziejów Polski i świata. Z nich
wynikają nie dla wszystkich oczywiste tezy:
1) Polska była najsilniejsza, gdy głową
państwa nie był człowiek wywodzący się z Warszawy lub Poznania czy Gniezna.
Polska swoje najpiękniejsze lata miała wtedy, gdy rządzili synowie Giedymina.
2) Rzeczpospolita zawsze największe zwycięstwa
odnosiła razem z Litwą i Ukrainą. Przez Litwę rozumiem tutaj nie
Żmudź, która dzisiaj przypisuje sobie wyłączne prawa do dziedzictwa Wielkiego
Księstwa Litewskiego – lecz przede wszystkim Białoruś.
3) Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy.
4) Im silniejsza była władza magnaterii i szlachty –
tym słabsza była Rzeczypospolita. Dzisiejsze partie polityczne, w których
rodzinne klany przesiadając się z jednej partii do drugiej nadal pełnymi
garściami grabią majątek narodowy – to właśnie dzisiejsza szlachta i magnateria.
5) Konflikty zawsze wybuchały na początku wieku.
Powyższe punkty są cytatem z tekstu Autora, ja zaś
wyróżniłam dla mnie najistotniejsze z istotnych wnioski. Moim zdaniem
najtrafniejsze jest przesłanie punktu czwartego, niestety. Pamiętając bowiem
konsekwencje, jakie z tego faktu poniosła Polska, trudno nie patrzeć z obawą w
przyszłość. Radą na to byłaby – moim zdaniem – jedynie silna władza centralna.
A może wystarczyłby sprawniejszy aparat państwowy? Ten, który już mamy, ale
działający bez opóźnień, niepodlegający naciskom mediów i innych instytucji,
reprezentujących interesy inne niż dobro państwa, po prostu – skuteczny? Być
może wtedy pochodzenie głowy państwa nie byłoby czynnikiem kluczowym (to swoją
drogą ciekawa teza).
Opinię, iż te konkretne alianse były dla
Rzeczpospolitej wyznacznikiem jej sukcesu, a zatem powinna je kontynuować,
chyba bym jednak przemyślała i podchodziła do tej tezy ostrożnie. Zwłaszcza
jeśli chodzi o Ukrainę. Polska, moim zdaniem, powinna bardziej się skupić na
zadbaniu o swoje relacje z mocarstwami sąsiednimi, które już nieraz potrafiły
nam udowodnić, jak bardzo się z nami nie liczą. Nie chodzi mi przy tym
wcale o zaskarbianie ich łask, ale wypracowanie takiej niezależności
ekonomicznej, która pozwoliłaby na zmniejszenie obaw w rodzaju: „Co będzie w
razie konfliktu”. Jednocześnie, po raz kolejny historia powinna przypomnieć, że
ład i silna władza w państwie zniechęcają potencjalnych agresorów do
podjęcia działań przeciwko nam. Tymczasem mam wrażenie, że wciąż bardziej
popularne jest myślenie: „Nierządem Polska stoi”. Przeszłość wykazała już
fałszywość takiego rozumowania. Obecna tzw. afera taśmowa to kolejny kamyczek
do tego ogródka. Jeśli więc politycy i media nie wyjaśnią do końca tej sprawy,
może to stanowić dla państw sąsiednich ważną wskazówkę na temat chaosu w naszym
kraju. Cóż z tego, że premier otrzymał wotum zaufania? Albo to politycy innych
państw nie wiedzą, ile to znaczy?
„Dzisiaj nie możemy mieć złudzeń, że XXI wiek
będzie inny, ponieważ właśnie zamykamy stary cykl i wkraczamy w nowy, który tym
razem zaczyna się od agresji Rosji na Ukrainę” – czytamy na blogu J.N.
Rożyńskiego. To jest bardzo prawdopodobny scenariusz i zamknięcie na to oczu
nie sprawi, że problem zniknie. Warto się nad tym zastanowić.
Cały tekst znajduje się na stronie JAROSŁAWA
N.ROŻYŃSKIEGO Czas na głos nowego pokolenia Polaków w XXI wieku!
Eh... Uwielbiam takich domorosłych historyków jak pan Różyński. Każdy historyk (czy inny naukowiec) wie, że jeśli najpierw postawi się teorię, a potem poszuka faktów to można udowodnić wszystko. No to rozprawmy się z tym tekstem (a raczej z najważniejszymi tezami)
OdpowiedzUsuń1. Nieprawdą jest że Polska była silna tylko za Jagiellonów. Silna była także za Bolesława Chrobrego, Bolesława Śmiałego, Kazimierza Wielkiego czy Stefana Batorego. Żaden z nich nie urodził się na Litwie a tylko jeden był obcokrajowcem.
2. To tez nieprawda, jeśli wziąć dla przykładu panowanie Jagiellonów to największe sukcesy osiągnęliśmy bez wsparcia Litwy (która miała nas w nosie) np. wojna trzynastoletnia czy hołd pruski. Szanowny autor pewnie miał na myśli bitwę pod Grunwaldem, której sukcesem nazwać nie można (wygraliśmy ją i... tyle, bo nic nie zyskaliśmy). Co więcej interesy Wielkiego Księstwa z czasem stały się kulą u naszej nogi, która uwikłała nas w ciągłe wojny z Rosją, Szwecją i Turcją, a zapoczątkowały to dwie decyzje Zygmunta Augusta (ostatni z tych wspaniałych Jagiellonów): przyjęcie hołdu od Kettlera Gottharda i przejęcie Inflant w ręce Korony a nie Litwy, a druga decyzja to włączenie Ukrainy w ziemie Korony podczas Unii Lubelskiej. To spowodowało uwikłanie Polski w konflikty na wschodzie, co stało się jedną z przyczyn upadku Polski (nie jestem tu odkrywczy wielu polskich historyk tak twierdzi od ponad wieku w przeciwieństwie od fascynatów polityki jagiellońskiej).
3. To też nieprawda. Wolna Ukraina była tylko dwa razy w historii. Jeden raz to teraz po 1991 drugi to oczywiście okres powstania Chmielnickiego (dla przypomnienia walczyła wtedy z Polską). Raczej nie może być wolnej Polski bez współpracy z UE, z sąsiadami i z Niemcami.
4. To jest taka karkołomna analogia, że aż wywołuje uśmiech na twarzy. Nasi nawet najgorsi politycy to i tak pikuś w porównaniu z najlepszymi przykładami magnaterii wspominając chociażby Bogusława Radziwiłła, "Panie kochanku" Radziwiłła czy Targowiczan. Jakby brać na serio analogię autora to wszyscy politycy z Polski międzywojennej też byli jak magnateria. Dlatego takie analogie są niewiele warte.
5. No tu już widać że szanowny autor wyciągnął sobie fakty z historii jakie chciał. czytając jego przydługi wywód łatwo zauważyć, że wybrał sobie tylko konflikty pasujące do jego tezy. Było też multum konfliktów, które wybuchały nie tylko na początku wieku.
Moim zdaniem niech pan Jarosław zajmie się elektryką, elektroniką czy też politologią a nie historią, bo się po prostu na niej nie zna i robi szkolne błędy, które są wybijane z głów studentów historii na początku nauki na zajęciach WBH czy NPH.
Tomek D.
Co punktu 4 i Twojej opinii: "4. To jest taka karkołomna analogia, że aż wywołuje uśmiech na twarzy. Nasi nawet najgorsi politycy to i tak pikuś w porównaniu z najlepszymi przykładami magnaterii wspominając chociażby Bogusława Radziwiłła, "Panie kochanku" Radziwiłła czy Targowiczan. Jakby brać na serio analogię autora to wszyscy politycy z Polski międzywojennej też byli jak magnateria. Dlatego takie analogie są niewiele warte".
UsuńNo ale dlaczego? Pikusie czy nie, są równie szkodliwi. Na miarę swoich możliwości i dzisiejszych czasów. Inne patenty, inne metody => ale motyw ten sam: działanie nie pro publico bono, lecz samowola panków i pilnowanie jedynie własnego interesu przez ludzi, którzy jednak przede wszystkim powinni strzec dobra i dobrobytu publicznego.
A polityków z czasów międzywojnia oceniałabym łagodniej. Oni żyli w naprawdę trudnych czasach. Niewiele było tak trudnych w naszej historii....