niedziela, 11 maja 2014

Poranne zabawy Kocia

Piórkowanie w wydaniu wędkowym jest już zdecydowanie passé. Szkoda, że tego nie przewidziałam, bo nie kupowałabym takiego zapasu… (Z drugiej strony, gdyby sklep się wtedy wywiązał z zamówienia, nie miałabym tego kłopotu. Cóż, może Kociowi kiedyś wróci zainteresowanie zabaweczką, a na razie uszczęśliwiam drobnymi prezentami znajomych kociarzy :D).
Nie oznacza to jednak, że piórka poszły do lamusa. Zabawa odbywa się teraz za pomocą innego narzędzia i według innego rytuału. Zasadniczymi elementami, niezbędnymi do uzyskania efektu zadowolenia, są: kot właściwy, ja – czyli podajnik i obsługa techniczna pozostałych akcesoriów, czyli: patyczka z piórkami na końcu i papierowej torby z Almy.

Kolejne etapy zabawy ukazane są na poniższych zdjęciach:

1. Najpierw kot wchodzi do torby...

 2. ... by pod wpływem bodźca z niej wyjść. Albo i nie.

 3. Właśnie odkrył zabawkę, która wisi tu od dwóch miesięcy. ;)


4. Teraz zaczyna się zabawa. Kot chowa się w torbie (wiemy już, że umie z niej wychodzić). Moja rola, jako podajnika i stymulatora bodźców, polega na tym, że mam go do tego wyjścia sprowokować.

 5. Macham więc patyczkiem tu...

 6. ... i tam. Widzicie, coś się zadziało.

 7. Bodźce są wciąż zbyt słabe. 

8. O! Kot zaraz chyba wyskoczy!


 9. Tak, wreszcie! Sprawdziłam się jako stymulator, Kocio się zainteresował aktywnie.


10. I zabawa się toczy własnym rozpędem, ale wciąż muszę być blisko i się patrzeć.




 11. Wygląda to tak, jak na filmikach, tyle że trwa z reguły dłużej... to znaczy tak długo, jak kot ma ochotę.







Życzę równie miłej i zabawnej niedzieli.J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz