piątek, 21 lutego 2014

Chcę mieć konika*!

Wczorajszy wieczór, dość dla mnie nieoczekiwanie, przyniósł odpowiedź na pytanie, postawione w tytule ostatniego wpisu. W zamierzeniu - retoryczne. Kiedy je wpisywałam, w ogóle o tym nie pomyślałam (w innym przypadku pewnie nie byłoby posta). Tak, każdy ma pH. Tylko różne wartości. :)
Wczorajszy dzień wcale nie był taki zły. Pomyślałam trochę nad tym, gdy już się położyłam. (Wciąż bez kota, bo od wizyty owej koleżanki Kocio stał się wobec mnie Kocizmem i przede wszystkim dystansuje się fizycznie. ;) Ale dzisiaj rano trochę już pomruczał... ;)). Po prostu włączył mi się tryb negatywnego myślenia, dlaczego - w sumie nie wiem. Nic złego się nie wydarzyło, można nawet powiedzieć, że przeciwnie, dzień miałam udany. Czegoś mi w nim zabrakło, ale czego - tego wolałam już nie analizować. :P
Natomiast zrozumiałam, że muszę znaleźć sobie jakąś pasję. Nie może dłużej tak być, że moje życie ogranicza się do czytania, na dodatek - również zawodowo. Brakuje mi jednak dobrego pomysłu, bo niedobór uzdolnień i talentów naturalnych dość skutecznie zawęża mi możliwość wyboru...
Lubię taniec, ale niestety słuchu natura poskąpiła (co moi rodzice i pewnie niektórzy byli przełożeni mogą potwierdzić).
Robótki ręczne, szycie - odpadają, bo po prostu mi to nie wychodzi. Chociaż... kiedy ja próbowałam ostatnio coś uszyć? (Nie mam na myśli zaszywania uszkodzonych drogich rajstop).
Masaż - jestem po kursie, było fajnie, ale brak ciałka do systematycznego utrwalania nabytych umiejętności zniechęca do ich rozwijania.
Ciągnie mnie nieco do podniesienia kwalifikacji z dziedziny informatyki, ale nie chcę chwilowo iść na kolejny kurs... Ewentualnie jeśli będzie coś ciekawego w pobliżu... Tyle że wolałabym coś robić "ręcamy", a nie głową. Tak samo z nauką języków obcych.
Co do gier komputerowych, obawiam się, że zatraciłabym resztki więzi z rzeczywistością.... ;)
Kocham piec ciasta, ale czy to punkt wyjścia do wyjścia z tą pasją z domu? No i ryzyko, że już nigdy nie wrócę do słusznej wagi. :D
Pozbyłam się rowerku stacjonarnego, bo przez rok stał tylko w roli wyrzutu sumienia - i trampoliny dla Kocia. Myślę o zaopatrzeniu się w taki klasyczny, i to niezależnie od szukania pasji. Nie chodzi też o wagę ;), ale raczej kondycję i ruch na świeżym powietrzu.
Co tam jeszcze z tych pasji? No nie wiem, nie mam pomysłu... Ale chyba szukanie takiego miłego zajęcia to już bardziej konstruktywny koncept na życie niż zamykanie się w czterech ścianach i "godzenie się z tym, co los dał"? ;)

------------------------------------------------------------------------------------------------

* konik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz