czwartek, 6 lutego 2014

Aller Anfang ist schwer

Nie wiem, czy umiem ciekawie pisać. Natomiast moja potrzeba opowiadania jest tak wielka, że ciekawie czy nieciekawie - muszę zacząć pisać, bo inaczej zamęczę siebie i wszystkich dookoła swoim gadulstwem.


Zacznę od wyjaśnień. Jestem Sajrinka - nazwa wymyślona, gdy szukałam sobie pierwszego nicka. Ukochałam sobie kiedyś tam baśń Andersena "Mała Syrenka", ale nick syrenka był zbyt mało finezyjny, a poza tym chciałam coś z angielska. Uznałam, że być może po angielsku "syrenka" to właśnie "sajrinka" (i już wiadomo, jakie są moje relacje z angielskim...). "Sajrinka" może się też kojarzyć z sarenką, ale to już ciut ryzykowne, bo może sugerować (niestety słusznie), że mam sarnie nogi - długie, zgrabne i pokryte włosem... ;)



Człowiekowo - no cóż, w moim domu mój świat dzieli się na ludzki i koci. Ponieważ to ma być mój blog, więc człowiekowo...



Aller Anfang ist schwer, czyli każdy początek jest trudny. Jak wszystko w moim życiu. ;) Ostatnio szczególnie dowiedziałam się o sobie wielu rzeczy z tym związanych. Że mam trudny charakter - żadne odkrycie, jak każdy człowiek, a zwłaszcza kobieta. Że mam trudne zęby - dowiedziałam się jakoś w ubiegłym październiku, gdy byłam u ortodonty na kontroli dwa miesiące po założeniu aparatu. Dowiedziałam się wtedy, że zęby się nie przesuwają, i w związku z tym zostałam wysłana do fizjoterapeuty, który miał mnie i moje zęby rozluźnić. Cztery sesje, w tym dwie - głaskania, jedna - trzymania mi palca w buzi (każda sesja po 100 zł), pomogły zdecydowanie - nawet teraz, jak sobie przypomnę pana fizjo, natychmiast się na wszelki wypadek rozluźniam. 

Potem koleżanka zaproponowała mi założenie tipsów. Wykorzystała mnie zwyczajnie jako modelkę, bo postanowiła zdobyć nowe umiejętności, i szukała rąk, na których mogłaby się uczyć. Zgodziłam się radośnie - nigdy nie miałam tipsów, a następnego dnia miałam mieć randkę (pierwszą od... dłuższego czasu), Kini ufam (też w sumie nie wiem, czemu, ale ufam :D), więc poszłam z nią do zakładu kosmetycznego, gdzie pobierała nauki. Pan instruktor spojrzał na moje ręce i stwierdził, że mam trudne paznokcie... Wiedziałam, że mam małą płytkę paznokciową, ale że paznokcie rosną mi do góry - nie. No i nie wiedziałam, jakie są tego faktu konsekwencje... :)
Dlatego więc nie zdziwiłam się, gdy po południu, idąc do kosmetyczki, by wyregulować sobie brwi, dowiedziałam się, że mają one trudny kształt.


W sumie randka była w tym wszystkim najłatwiejsza. :) Tyle że bez ciągu dalszego. Co nie ma znaczenia w tym momencie - ani dla tego wpisu, ani dla moich najbliższych dni.



Podsumowaniem i kwintesencją tego wpisu niech będzie informacja, że mój kot ma trudny charakter...

4 komentarze:

  1. Piękny początek, zwiastuje piękną kontynuację. Jak to mówią - pierwsze koty za płoty :) Ale żem Cię wykorzsystała? Nie poczuwam się - zrobiłam z Ciebie modelkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, modelką po raz pierwszy uczyniła mnie ma siostra, co ma studio fotograficzne na Ursynowie . I podtrzymuję, że mnie wykorzystałaś, ale przecież dalej piszę, że zgodziłam się na to z radością. Pozbądź się podejrzliwości i nie szukaj negatywnych konotacji tam, gdzie ich nie ma... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się Ciebie czyta. W końcu wiem, skąd ten nick. Zawsze zapomniałem zapytać albo też zapytałem i zapomniałem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Ci to tłumaczyłam, ale wiem, że "Happy Hour" wyparło z Twej pamięci wszystko. :) Dzięki za miłe słowa i zapraszam do czytania. :)

      Usuń