czwartek, 17 kwietnia 2014

Bezmyślność

Naprawdę, wciąż nie mogę zrozumieć, czemu ludzie nie pomyślą choć przez chwilę, zanim cokolwiek zrobią czy powiedzą. Czy oczekiwanie, że zastanowią się nad skutkami, jakie niosą ze sobą ich czyny i/lub słowa, jest zbyt duże? Chyba dlatego nazywamy się „homo sapiens”. Nie sapiens, bo „sapiący ze zmęczenia”, ale od łacińskiego sapere – wiedzieć, umieć, znać; także – smakować, czuć.
Nie trzeba jednak aż tak wałkować tego słowa. Wydaje mi się wciąż jednak oczywiste, że istotą człowieczeństwa jest odczuwanie i zdolność do współodczuwania i tym różnimy się – wcale nie od zwierząt – od automatów. W opisywanym przeze mnie niedawno filmie Akademia Pana Kleksa jest to bardzo fajnie pokazane. Do Akademii trafia bowiem lalka Golarza Filipa, której zadaniem jest m.in. zniszczenie sekretów Pana Kleksa, bez której Akademia nie może istnieć. Lalka o imieniu Adolf (swoją drogą, nie pamiętam książki, ale zawsze wydawało mi się, że lalką był Alojzy Bąbel. Adolf jest taki… nacechowany… ;)) tym się różni od prawdziwych chłopców, że nie jest zdolna do odczuwania. Pan Kleks to rozumie i nie ma pretensji do lalki sterowanej przez Golarza Filipa. Oczywiście nie oznacza to, że akceptuje jej zachowanie, ale wie, że jedynym środkiem zaradczym jest jej unicestwienie. Wszelkie bowiem próby „wychowywania” Adolfa nie mają szans – bo jak wychować połączone ze sobą kabelki?
Tymczasem obserwuję ostatnio zachowania, które mnie po prostu szokują. Wiem, że to i tak małe pikusie wobec ostatnich światowych dramatów… tyle że życie zwykłych ludzi to również takie pikusie. Jak większości pewnie wiadomo, bardzo kocham koty, ale nie ograniczam się tylko do swojego łobuziaka. Staram się również pomagać innym, chociaż finansowo, w miarę możliwości, wspierać fundację Kocia Łapka, ale też szerząc informacje o tym, co dla kotów dobre, propagować pewne rozwiązania, ułatwiające kocie życie. Po opublikowaniu wpisu Siatka niezgody przeczytałam trochę nieprzyjemnych komentarzy, z których jednak większość była na poziomie, a tylko nieliczne, zamiast merytoryki, dążyły do obrażenia tego, kto miał inne zdanie. Specjalnie się tym nie przejmuję, ot, problem czysto teoretyczny i wiem, że sprawę siatkowania oraz działania różnych fundacji można oceniać różnie. Nie ma jednej słusznej opinii. Ale kiedy czytam (dzisiaj na Facebooku), że na przystanku w Warszawie znaleziono w torbie foliowej dwa małe kociaki, to trudno nawet coś sensownego pomyśleć. Jak napisała jedna znajoma: „Nie rozumiem tego. Bo to nie chodzi o brak empatii, tylko o bezmyślność i nieumiejętność znalezienia innego rozwiązania. To nie jest wcale takie trudne pozbyć się kotów tak, by im nie robić krzywdy”.
I właśnie najtrudniej pogodzić się z tą bezmyślnością. A jeszcze gdy w grę wchodzą czyjeś uczucia… Dziewczyny z Kociej Łapki, które dużo i chętnie piszą o swoich podopiecznych, w ostatnich dniach utraciły jednego z nich. Wiele osób im współczuło, wiele też czuło swój własny smutek, bo nawet wirtualnie można się do kogoś (na swój sposób) przywiązać. Czemu nie? Jednak życie toczy się dalej, inne koty wymagają opieki i zainteresowania, mimo tego, że jednego zabrakło. Okazuje się, że nie wszyscy to zrozumieli. Pojawiły się komentarze, w których wyrażano zdziwienie i oburzenie, że tak szybko zapomniały… Czy naprawdę tak ciężko ludziom zrozumieć, że każdy przeżywa smutek na swój sposób? Że nie zawsze jedynie płacz i rozdrapywanie twarzy muszą świadczyć o żałobie? Że pogodna twarz i wykonywanie swoich obowiązków nie oznaczają, że się zapomniało?
Nie będę tego szerzej komentować ani opisywać, bo sprawa jest tak delikatna, że bałabym się sama użyć nietrafionego słowa. Wyjątkowo też nie podlinkuję strony, gdyż nie chciałabym, aby za moim pośrednictwem trafił tam jakiś przypadkowy troll. Ta sytuacja sprawiła jednak, że musiałam znów zastanowić się nad ludzkim zachowaniem. Czy to po prostu brak zrozumienia, bezmyślność? Czy celowe działanie? W większości takich wypadków obawiam się jednak, że to pierwsze. Takie zachowanie wydaje mi się gorsze, bo przy celowości można ewentualnie doszukać się jej przyczyny i albo ją rozwiązać, albo po prostu nawet zrozumieć – w każdym razie łatwiej sobie z tym tematem poradzić. Nie oznacza to naturalnie, że daję przyzwolenie na takie zachowanie. Dla mnie to jednak sytuacja czysta – ktoś mnie atakuje, ja się bronię. Wiadomo, o co chodzi.

W mojej ocenie dużo gorsza jest bezmyślność. Przede wszystkim nie można przewidzieć jej zasięgu, rozmiaru ani skutków. Nie wiadomo też czasem, jak wytłumaczyć danej osobie, że swoim zachowaniem sprawia ból. Czasem też nie wiadomo, czy naprawdę nie zdaje ona sobie sprawy, czy też jest to działanie celowe, maskowane jedynie nieświadomością. Tak czy inaczej, trudno się przed nią obronić. I o ile w przypadku dziecka jest szansa, że ono po prostu nie wiedziało, tak wobec osoby dorosłej mamy prawo oczekiwać odpowiednich zachowań. Szkoda, że niestety dorasta wychowywane bezstresowo pokolenie, któremu ten „brak stresu” zabrał empatię wobec innych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz