czwartek, 10 kwietnia 2014

Jestę zasobę

Na drugim spotkaniu warsztatów PetBonTon podobno dowiem się już absolutnie wszystkiego na temat tak ważnych kocich zasobów, niezbędnych do zapewnienia kotu idealnych warunków bytowych, jak m.in. kuweta i transporter. Naturalnie równie istotnymi są jedzenie i picie oraz miejsca zabawy, wypoczynku i schronienia – jednym słowem: terytorium, z i na którym kot robi, co chce. I oczywiście – na co mu pozwolimy, ale z tym pozwalaniem i zabranianiem bywa różnie… ;)
Za to już na trzecich zajęciach będzie – przynajmniej ja tak rozumiem ten temat – omówienie ostatniego, ale równie ważnego, jak mniemam, zasobu (last but not least) – czyli człowieka. Tak, podczas pierwszych zajęć zrozumiałam bowiem, że nie jestem dla kota właścicielem, opiekunem, ciocią, mamą czy pańcią. Oczywiście też – nie jestem dużym kotem. Jestem za to zasobem, który jest kotu potrzebny właśnie jak kuweta czy jedzenie. Zasobem istotnym, jak widać, usprawniającym proces zaspokajania innych potrzeb kota.
Od kiedy to zrozumiałam, diametralnie zmieniło się moje nastawienie – nie tylko do układów z Kociem, ale też w ogóle, z ludźmi. Z Kociem to jasne. Czasem wprawdzie staram się być kocicą alfa w naszym domowym stadzie i egzekwuję pewne zachowania, chociaż pamiętam o swoich obowiązkach i staram się je należycie wypełniać – ale znam swoje miejsce. ;) I wcale się nie obrażam – cóż znowu, wręcz przeciwnie. Kuweta w życiu człowieka (choć nazywamy ją zazwyczaj inaczej) jest równie istotna, o czym wie każdy, kto nie mógł na czas jej znaleźć albo kto bezskutecznie ją odwiedzał w chwilach problemów żołądkowych. ;) Pamiętam, jak brałam do domu Kocia, całkowicie na wariata. Pisałam o tym już we wcześniejszych postach, ale teraz zwróciłam sama uwagę na to, że gdzieś tam, intuicyjnie, zastanawiałam się, czy mogę zdecydować się na tak spontaniczne działanie. Szalę na „tak” przeważyło przypomnienie, że w domu mam żwirek i kuwetę. Karmę na pierwsze dni dostałam w pakiecie, plus jeszcze butelkę wody Żywiec. Śmiesznie to zresztą wyszło, bo pani weterynarz, przekazując mi informacje o nim, podkreśliła m.in., że on pije tylko Żywca. „Ale chodzi o wodę?”, spytałam, zanim się zastanowiłam nad absurdalnością tego pytania. Chociaż, z drugiej strony... ;) No ale tak, chodziło o wodę, Kocio bowiem miał biegunki i woda, taka zwykła, mu w tym stanie nie służyła. Teraz jednak pije wodę z kranu – zdecydowałam tak, bo skoro widziałam, że zlizuje ją w umywalkach i gdzie tylko może, to uznałam, że lepiej, aby pił jedną i taką samą. I nic mu nie jest. ;) A i tak najważniejsze, by miski były mądrze rozmieszczone i (przypominam) daleko od kuwety – na pewno nie tak:


A gdyby tak przenieść to spojrzenie – czyli uznanie się za zasób – na relacje z ludźmi? Dużym kłopotem w nich bywa czasem bowiem hierarchia. Osobiście przyznaję, że czasem targa mną uczucie zazdrości, że ktoś jest ważniejszy dla kogoś tam dla mnie ważnego. Albo przeciwnie, mam wrażenie, że relacje na jednym tylko poziomie (np. służbowym) mogą być w pełni dobre jedynie wtedy, jeśli będą funkcjonować w każdym aspekcie życia. Jeśli jednak spojrzeć na te relacje – nie na człowieka, ale na relacje – w aspekcie zasobu? Coś nam ta relacja daje, skoro ją stworzyliśmy, a jeśli nie nam osobiście, to może społeczeństwu? Grupie? Rodzinie? Ważne, by zasób był wartościowy. Nie muszę być potrzebna zawsze i wszędzie, tak samo jak nie każdy jest potrzebny mi. Z jedną koleżanką fajnie się wymienia przepisami kulinarnymi, z drugą narzeka na parszywe zarobki, z kolejną rozmawia o zwierzątkach, z inną – analizuje rzeczywistość, filtrując ją przez poglądy Junga. A inna osoba emanuje takim spokojem, że sam jej widok koi zszargane nerwy.
Nie oznacza to, że zachęcam do traktowania siebie i innych przedmiotowo. Ważne jest jednak, według mnie, by w każdym dostrzec coś, co ubogaca nasze życie i być dla kogoś takim bogactwem. Wielu moich byłych znajomych wspominam z wdzięcznością, bo dzięki nim coś poznałam, czegoś się nauczyłam – a więc zyskałam. Jeszcze cieplej myślę o tych, którzy są wokół, bo wciąż mogę czerpać z ich mądrości, rad, wskazówek – w miarę chęci i możliwości – jednocześnie starając się dać tym, którzy potrzebują ode mnie, równie wiele. Najfajniejsze w tym jest, że te zasoby są niewyczerpane i wciąż odnawialne (o ile stoją za tym czyste intencje, a nie na przykład wampiryzm energetyczny. Przed czymś takim trzeba się bezwzględnie chronić). Tak więc bądźmy dla siebie zasobami! :)

6 komentarzy:

  1. Od wody mineralnej podobno zwierzakom mogą robić się kamienie w nerkach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego to był właśnie Żywiec. Nie uważam, że weterynarze nie popełniają błędów, ale konsultowałam to z innymi specjalistami. Odstąpiłam od tego zwyczaju tylko dlatego, że jak pisałam, chciałam, by pił tę samą wodę. :)

      Usuń
  2. zasób troski o zdrowie Kocia zrealizowany :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Chryste panie...głupota ludzka nie zna granic.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wpis się podobał. :) Wszystkiego najlepszego w 2020 roku :)

      Usuń